Jestem Liliana. Wszyscy mówią na mnie Lily. Mam 16 lat. Mieszkam w Nowym Jorku z ciocią, wujkiem i 17-sto letnim kuzynem. Gdy miałam 12 lat moi rodzice wraz ze starszym ode mnie o 2 lata bratem zginęli w wypadku samochodowym. Przez traumę przeżytą po ich śmierci, od 13 roku życia palę, imprezuję i nie zachowuję się jak grzeczna, poukładana jak przez te 12 lat dziewczynka. Moje życie jest teraz bez sensu. Jedyne co mam to papierosy, alkohol, imprezy i znajomi do melanżu.
Ale do czasu...
Ale do czasu...
Idę z moją paczką do naszej miejscówki. Tam zawsze można się odprężyć i zapomnieć o wszystkim.
- Ej Lily masz ognia? - pyta się Nathan
Przekładam papierosa do lewej ręki, a prawą wyjmuję z kieszeni szarej bluzy zapalniczkę i mu ją podaję. Odpala papierosa.
- Dzięki -
- Luz - biorę od niego zapalniczkę.
Jest około 22, wieje lekki, letni wiaterek. Niebo jest pełne gwiazd, w których być może zapisana jest nasza przyszłość, którą zawsze można zmienić. Ale kto wie jaki los mu zgotuje niebo? Słyszę dzwonek mojego telefonu. Wyjmuję z kieszeni urządzenie i odbieram:
- Lily gdzie jesteś?- słyszę głos ciotki
- Idę do naszej chatki w lesie. A co? -
- Myślałam, że pouczysz się dziś z Xavierem.-
Jeśli ona myśli, że będę siedziała w domu z jej synkiem i nadrabiała zaległości to się bardzo myli.
- No to się myliłaś. Coś jeszcze? - pytam od niechcenia. Chcę już się rozłączyć, ale ciotka mówi:
- Wrócę dziś później, a John (wujek) wyjechał. -
- Dobra -
- Kocham cię, uważaj na siebie i proszę wróć przed północą.- prosi.
Robi mi się dziwnie smutno. Ciotka nigdy mi nie mówi, że mnie kocha, nigdy się o mnie nie martwi. Chyba, że ...
Chyba, że to ukrywała.
Przez te trzy lata zachowuję się wobec niej tak oschle i bez szacunku tylko dlatego, bo myślałam, że nie jestem dla niej ważna. A teraz okazuje się, że ona się o mnie troszczy?
Czuję jak spływa mi po policzku łza.
- Muszę już iść. - mówię do wszystkich, odwracam się i biegnę w stronę domu.